Już od ponad dwóch miesięcy jestem uzależniona od soundtracku "Hamiltona". Zaraziłam tym nawet młodsze siostry. To prawdziwy fenomen: dlaczego miałby mnie interesować jeden z ojców założycieli USA? To ich historia, ja nawet nie wiedziałam, że on widnieje na banknocie 10-dolarowym. A jednak coś mnie przyciągnęło i tak trzyma do tej pory. Możliwość przeczytania o kulisach powstawania tego arcydzieła - bezcenna. Lektura sprawiła, że jeszcze bardziej podziwiam Lina i jego "Cabinet", bo stworzyli coś innego, wyjątkowego - ech, wszystkie określenia brzmią blado w porównaniu do tego, co o tym myślę.. Przełamali wiele barier, ale nie patosem, tylko hip-hopem i rapem. Ja nawet nie jestem fanką takiej muzyki, a znam już prawie wszystkie teksty i tylko to śpiewam pod prysznicem. Mam nadzieję, że kiedyś kiedyś kiedyś uda mi się zobaczyć tę sztukę na żywo. Polecam!
Kulisy powstawania musicalu Hamilton. Muzyka i libretto autorstwa Mirandy to majstersztyk. Mamy tutaj i pełny zapis libretta oraz pokazany proces twórczy od kuchni. Absolutna gratka i must-have dla miłośników. Podstawą jest oryginalna broadway'owska obsada z Mirandą w roli samego Hamiltona, której występ został zarejestrowany, więc można obejrzeć i się zachwycić. Obsada londyńska nie odstaje jakościowo od pierwowzoru i jest godna polecenia, a też wciąż grana na West Endzie. Fantastyczne dodatkowe opisy Mirandy do piosenek, charakteryzacji, choreografii. Książka czule wydana, okładka z imitacją skóry, papier czerpany, mnóstwo zdjęć z prób.
Można zacząć od fantastycznego soundtracku, ale Króla George'a warto również potem zobaczyć w akcji :)
Rap, hip hop? I pomyśleć, że wszystko zaczęło się, gdy piętnastoletni Jeremi powiedział "musisz tego posłuchać". Teraz już rzeczywiście muszę.